Wyzwanie i ze światłem dziennym potyczki

Dziś będzie nietypowo, bez przepisu. A wszystko przez Monikę, która po publikacji zdjęć miętowych babeczek napisała:

„Czy Szanowna Pani może zacząć fotografować np. tuńczyka z wody z pomidorami albo twaróg chudy z rzodkiewką? To by było wyzwanie i do tego znacznie zmniejszyłabyś ryzyko, że jak Cię spotkam to będzie lanie za znęcanie się nad niewinnymi głodnymi ludźmi ;)”

Do kompletu na mojej facebookowej tablicy Monia przypięła „przecudnej” urody zdjęcie nieokreślonej barwy tuńczyka utopionego w mętnym płynie. Chyba nie muszę tłumaczyć, czemu się tu nie znalazło, liczę na Waszą wyobraźnię ;)

7.10

O dziwo tym mało apetycznym akcentem Monika skłoniła mnie do czegoś, co miałam już dawno w planach, ale zabierałam się do tego jak do jeża. Zdjęcia w świetle dziennym. Tak się złożyło, że dotąd miałam możliwość korzystania z dobrodziejstw lampy z softboxem i bez takiego wyposażenia nie zabierałam się nawet do roboty będąc przekonana, że w miejscu w którym mogę zaaranżować sceny do zdjęć w życiu nie złapię wystarczająco dużo światła. Przeglądałam więc w cichym zachwycie książkę i bloga Tartelette i wzdychałam tęsknie do robionych na ciemnych tłach zdjęć Lindy z Call Me Cupcake. No bo jak z lampą uzyskać domowy, rustykalny klimat z miękkimi cieniami, skorodowanymi blachami i czarnymi deskami? Właśnie. Kciuki w dół.

7.2

Okazało się że nie taki diabeł straszny i ze światłem dziennym da się bardzo przyjemnie pracować. Lampę z softboxem zastąpiły cienka zasłona i biało-srebrna blenda, pojawił się tylko jeden mankament w postaci statywu. Nie przepadam, bo przy każdej zmianie koncepcji szarpię się z nóżkami albo nabijam na uchwyty, ale coś za coś, pstrykanie z drabiny też da się ogarnąć ;) W każdym razie absolutnie zakochałam się w plastyce i delikatności naturalnego oświetlenia. Do tego te szczegóły, każde załamanie powierzchni wydobyte na własny sposób – bajka!

7.37.5

Nie wiedziałam co z tego wyjdzie, wyzwanie Moniki było więc idealne, jako że nie wymagało długich przygotowań których efekty mogłyby nie zostać zbyt dobrze udokumentowane. Poza tym przyznaję się bez bicia, że miałam niezły ubaw na samą myśl o wysłaniu odpowiedzi na ten przecież nie zobowiązujący do niczego żarcik o paskudnym tuńczyku. Jest więc i rybka z pomidorami, i ser z rzodkiewką. Challenge accepted, mission accomplished :) A co najważniejsze – nowe możliwości, nowe umiejętności, nowa jakość. Wszystkich cierpiących na nadmiar cukru we krwi po ostatnich wpisach zapraszam do przejrzenia kilku zdjęć. Następnym razem będzie słodko. Bardzo, ale to bardzo słodko…

7.1

7.11

7.47.6

7.7

7.8

7.9

7.127.13