
Dzieńdobrywieczór :) Wczoraj przeżyłam lekki szok. Mówiłam Wam już, że w tym roku kompletnie nie czuję Świąt (gdzie śnieg, zapytowywuję?), ale że zapomnę jak korzysta się z kalendarza…? Tego się nie spodziewałam. Nagle uderzyło mnie, że Wigilia przecież za tydzień, pierniczków urodziły się zaledwie dwie małe partie, z których a) część rozdałam, b) część… dobra, zjadłam. Odpokutowałam zumbując z pełnym żołądkiem, to się już nie powtórzy. Tak czy siak zostałam z pudełkiem ostatków polukrowanych pierniczków i stadem reniferów bez dekoracji, wyglądających obecnie jak krówki rysowane ręką trzylatka. Nawiasem mówiąc zaraz biegnę do kuchni piec i dekorować, bo przecież z osobą X widzę się po raz ostatni przed Bożym Narodzeniem już pojutrze, z osobą Y w czwartek, i tak dalej, i tak dalej… lista rośnie, do tego chciałam przygotować paczki żywnościowe do prezentów. Dramat! Jestem w lesie!
W kryzysowych sytuacjach i z wrodzonego lenistwa, które lubię nazywać brakiem czasu, ratuje mnie przepis na szybkie pierniczki od Doroty. Oczywiście każdy ma swoje ulubione i przepis na ciastka nie ma w przypadku tej notki żadnego znaczenia, ale te nie kleją się ekstremalnie podczas wyrabiania ciasta i mogę je spokojnie zagnieść w biegu między pracą a fitnessem. A czasem na transfer z punktu A do punktu B mam pół godziny… Do ciasteczek obowiązkowo robię gęsty lukier królewski z białek – śnieżnobiały, trwały i szybko zastygający. Mam nadzieję, że wyrobię się na czas, ba! że wszyscy wyrobimy się z przygotowaniami w terminie :)

Lukier królewski:
✔ 1 białko jajka „L” (trafiło mi się ważące 33g)
✔ 150g cukru pudru
✔ 1/4 łyżeczki soku z cytryny
✔ barwniki spożywcze (opcjonalnie)
Białko mieszamy z cukrem i sokiem z cytryny. Jeśli potrzebujemy porcji do przygotowania wypełnień kształtów, dodajemy mniej cukru – lukier będzie rzadszy i chętniej rozpłynie się po powierzchni ciastka.
Składniki miksujemy na najmniejszych obrotach aż masa stanie się gładka i nie będą widoczne żadne grudki. Gotowy lukier do drobnych, misternych dekoracji powinien być na tyle gęsty, by nie spływał z łyżki – gdyby był za rzadki, wystarczy dodać cukru pudru. Można podzielić go na porcje i wymieszać z kolorowymi barwnikami.
Pierniczki dekorujemy z pomocą rękawa cukierniczego zakończonego tylką o bardzo wąskiej końcówce, można też skorzystać z rożka zwiniętego z papieru do pieczenia. Moim osobistym hitem są sztywne, foliowe woreczki do ochrony płyt CD w kartonikowych wydaniach – nic się nie rozkleja, nie pęka, nie wypływa, lukrowe niebo!
Jeśli chcecie pokolorować większą powierzchnię, przed jej zapełnieniem zarysujcie lukrem kontur planowanego kształtu, a wypełnienie wyrównajcie wykałaczką dopóki lukier jest płynny. Ciągłe linie najlepiej rysuje się trzymając końcówkę rożka około 1,5 centymetra nad ciasteczkiem, nie przy samej jego powierzchni. Nie widać tak wtedy efektów drżenia rąk, a umówmy się że przy setnej sztuce będą się trzęsły ;)
Ozdobione pierniczki odkładamy do zastygnięcia lukru, jeśli przed Świętami będziecie dla rozmiękczenia wkładać je do puszki z kawałkami jabłka dopilnujcie, żeby owoc nie stykał się z lukrowaną dekoracją.


Smacznego!
