Tym razem będzie bez przepisu, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie. Szczególnie, że chciałam podzielić się z Wami wiadomością o przyjściu na świat nie tylko królewskiego potomka (chłopiec?! oh come on!), ale i mojego własnego papierowego dzidziusia :) Oficjalnie zatrzepotał kartkami już na początku lipca, ale oczywiście nie byłabym sobą gdybym zdążyła z radosną nowiną na czas. Nie wiem jak większość ludzkości radzi sobie z 24-godzinną dobą, moja powinna rozciągnąć się przynajmniej o połowę, a i tak pewnie nadal nie wyrobiłabym się na basen (no bo przecież z którychś innych zajęć by trzeba było zrezygnować, a każde potrzebne – jak nie na formę, to na dobry humor) i nie dała rady przebrnąć przez tony zaległych zdjęć (jak to się dzieje, że wybieranie trwa dłużej niż przygotowywanie?).
Garść konkretów. Jak pewnie część z Was zdążyła zauważyć na facebooku, od dłuższego czasu współpracuję z marką Cukier Królewski wspomagając jej dział z przepisami i fanpage Życie jest słodkie. Zdarzało się, że nasza współpraca delikatnie wykraczała poza cykliczne przepisy, ale otrzymany wczesną zimą mail sprawił, że spadłam z fotela, wystawiłam na buzi największy zaciesz w historii ludzkości, po raz kolejny spadłam z fotela, po czym wpadłam w panikę czy podołam. Wszystko powtórzyłam jeszcze kilka razy w tej i innej kolejności, generalnie było mi miło i straszno zarazem. Mail dotyczył przygotowania zdjęć i przepisów do książki wydanej pod szyldem marki, mającej funkcjonować jako nagroda w serii konkursów. Jeśli ktoś teraz kręci nosem „no tak, ale ten blog ma dopiero rok, a już książka…?”, biegnę do niego z tacą ciasteczek i wyjaśnieniem. Jak kilka razy wspominałam, fotografia jest u mnie na pierwszym miejscu. Blog jest jednym z kanałów, którymi mogę podzielić się swoją pasją i umiejętnościami, a że ciężko znaleźć kogoś, kto przygotuje mi modeli do zdjęć lub co gorsza wykaże się cierpliwością, wysłucha i zrealizuje moje pomysły na desery i ich wygląd, musiałam sama przywdziać rękawicę kuchenną i stanąć do walki z mikserem (bo nieelegancko się przyznać, że po prostu jestem strasznym łakomczuchem). Jeśli w przyszłości za sprawą tego mojego internetowego kącika pojawi się ktoś, komu siedzą w głowie nieziemskie połączenia smaków, ale niekoniecznie lubi się z obiektywem – spełni się mój cel i pomysł na odbicie w inną ścieżkę zawodową, która nie przewiduje odgniatania się parę godzin dziennie na niewygodnym fotelu pod oślepiającą jarzeniówką. I absolutnie nie potrzebuję swojego nazwiska na grzbiecie – chcę fotografować, uwieczniać i degustować ;) Grzechem by było z takiej szansy nie skorzystać.
Książka powstała przy udziale wspaniałej ekipy z agencji Opcom, jeśli mogę pozwolić sobie w tym miejscu na odrobinę prywaty, chciałabym podziękować paru osobom, z którymi wymieniłam tony korespondencji lub miałam bezpośredni kontakt przy pracy. Joli – wszechogarniającej PMce o wielkim serduchu i równie wielkiej sile perswazji, Pawłowi – grafikowi, który nie dość że praktycznie nie miał żadnych uwag, stworzył estetyczne cudeńko pełne smaczków, Adze – współburzomózgowcowi m.in. lawirującemu między moimi mailami z poprawkami „bo chyba trzeci raz zmienię spód”, oraz ogrrromnie Jackowi, któremu w życiu nie zapomnę niespotykanie honorowego zachowania w dniu stresującej, studyjnej sesji (naprawdę, kto by jechał o świcie rozstawiać oświetlenie obcej osobie mając na głowie kryzysową sytuację?) i życzę samych sukcesów na pionowych, skalistych szlakach :) Bonusowe, wielkie thank you wędruje do Asi z Cioccolato Gatto, która bez wahania użyczyła mi nietypowej foremki do tarty czekoladowej z masłem orzechowym (pamiętajcie, jak zobaczycie w TK Maxx za 24zł foremkę wartą ok. 70zł, nie machajcie nonszalancko ręką wspominając zalegające w domu przepełnione akcesoriami pudła). Dzięki dla wszystkich, którzy brali udział w przygotowaniu „Życie jest słodkie” i aplikacji.
O aplikacji za chwilę, na razie konkretów tura druga. Jak już mówiłam, książka stanowi jedną z nagród w promocji, o której możecie poczytać na stronie Kuchnia pełna nagród. Aby samotny egzemplarz mógł bezpiecznie skryć się w kopercie zaadresowanej na Wasz adres, musicie korzystając z hasła znajdującego się na promocyjnym opakowaniu Cukru Królewskiego zarejestrować się na stronie jak najbliżej pełnej godziny. A zatem od poniedziałku do piątku w godzinach 8:oo – 19:oo miejcie hasła i słuchawkę z buzującą emocjami Panią Zegarynką na podorędziu. Ostatnio warto było też obserwować Życie jest słodkie, a nuż coś się jeszcze trafi :)
Na książkę składają się cztery smakowite działy – Przetwory i nalewki, Drinki, Wypieki i Dekoracje. W sumie 24 przepisy, każdy zobrazowany zdjęciem na całą stronę (yay me!). Co więcej, na okładce znajdziecie kod, który posiadaczy urządzeń mobilnych z systemem Android lub iOS poprowadzi do darmowej aplikacji współgrającej z książką. Osiem wybranych przepisów doczekało się rozszerzonych wersji – dodatkowe zdjęcia z przygotowań znajdziecie wyłącznie skanując strony z fotografiami danych deserów. Możecie też przy jej pomocy ułożyć listę zakupów. Prawda, że cudnie? No ba! Jak tylko dostałam swój egzemplarz do ręki, skanowałam, skanowałam i skanowałam ;) I głaskałam. I biłam po łapach, jak ktoś przed obejrzeniem nie umył rąk, ha!
Koniec paplania, bo bym nigdy nie wstała od komputera, tyle mam wspomnień związanych z każdym przepisem :) I spadający sernik, i tartę robioną trzy razy żeby Wam życia nie utrudniać, i ciasteczka przygotowywane na paluszkach o 1. w nocy… Strasznie fajne i kształcące doświadczenie. Powodzenia tym, którzy spróbują swoich sił w konkursach :)
Buziaki!
Przepiękne zdjęcia!
Dzięki śliczne! :)
Piękna! Taka soczysta! Gratuluje talentu fotograficznego, bo niewątpliwie go masz :)
Bardzo dziękuję! :)
WOW! WIELKI, OGROMNIASTY, GIGANTYCZNY SZACUN!! :D
Dziękuuuję :)
Wow moje gratulacje :) Wygrałam tę książkę, są w niej piękne zdjęcia :) !
Ps. Teraz już wiem skąd znam ten blat :P
Ooo gratuluję! :) Jak fajnie słyszeć, że udaje Wam się dostać te książki – wszyscy znajomi mnie pytają skąd wziąć ten promocyjny cukier, a sama go dotąd nie widziałam w sklepach…
Jeszcze raz gratuluję! Jak zwykle piękne zdjęcia. Uwielbiam :)
Posyłam serducho! :)
Ja już się nachwaliłam, więc teraz nie o tym :) I swoją/Twoją oglądam i pogłaskuję i za każdym razem odkrywam coś nowego cudnego:) A wiesz, że ja to bym mogła tylko piec? ;) więc jak już kiedyś zamieszkam w Krk to może połączymy siły ha ha :D
Ale obiecaj, że będziemy potem razem zrzucać, bo nikt nie chce ze mną na rolki iść ;)
Obiecuję :) Mi to nawet na rękę.. nogę ;)
A wgl to tak sobie pomyślałam, że tartę zaprezentowałaś tak, ze nie widać że jest z mojej foremki :DD
Życie… ;) Takie foto wybrali, na niektórych foremka była we własnej osobie :) Ale w aplikacji jest!
Aaa to wybaczam :) Faktycznie.. Zycie.. :D
Ja nie umiem obsługiwać takich ‚rzeczy’ poproszę Tatę, może mi pomoże ;)
Oj to musisz nadrobić zaległości, zazwyczaj jest odwrót z ogarnianiem ;)
Wiesz, że od początku uwielbiam Twoje fotki <3 Więc jeszcze raz gratuluję :) Ostatnio nawet miałam brać udział w koktajlowym konkursie żeby zdobyć tę książkę ale w końcu wyleciało mi z głowy :( No ale może będzie jeszcze okazja :)
Dziękuję! :) Niestety nie znam dalszych planów konkursowych na fb, ale promocje mają hulać do końca sierpnia, więc kto wie… :)
GRATULACJE :))) super, własna książka Ago, tylko pozazdrościć :) dalszych sukcesów życzę i mam nadzieje że uda mi sie wygrać i będę cieszyć oko Twoją twórczoscią :) Pozdrawiam serdecznie :)
Serdecznie dziękuję! :)
Gratuluje takiego sukcesu :) I oczy można nacieszyć, a potem brzuszek też jest zadowolony jak zrobione pyszności trafią prost do niego, najlepiej w całości :D
Bardzo dziękuję! :) Brzuszek cieszył się aż za bardzo, spodnie już mniej, hahah ;)
E tam spodnie! Kupi się większe…. Żyjemy po to aby jeść pyszne rzeczy – powiedziała Osoba Wiecznie Na Diecie :)
O nie, nie, szlaban na zakupy dopóki nie dojdę do siebie :D Dobrze, że uwielbiam ćwiczyć, bo byłoby słabo :D
Takie podejście mi się podoba – ćwiczyć, żeby potem sobie dogodzić pysznościami! Bieganie jest najlepsze na nadprogramowy tłuszczyk – tested :)
Właśnie zaczęłam praktykować rano interwały :) Tylko trochę boję się o stawy, bo mimo dwuletniej codziennej suplementacji Flexitem czasem po cięższych zajęciach pobolewają mnie kolana, a co dopiero może być po bieganiu na asfalcie… A zajęć mam sporo, bo 10 godzin tygodniowo – sztangi, bieżnie bezsilnikowe ustawione pod górkę (active walk, też na tym biegamy czasem :) ), brzuchy, zumbę, zumbę toning, TBC, XCO, pilates… nie mam kiedy wcisnąć basenu, kettli i TRX, a wybieram się jeszcze na siłownię. Powinnam być jak tyczka :P I w sumie byłam zanim nadeszła 7-miesięczna zima stulecia, a rozgrzewające kalorie pozwężały mi ciuchy ;)
Wiesz co, myślałam, że to ja mam bzika na punkcie sportu, ale brutalnie wyprowadziłaś mnie z błędu :D
Jak chodziłam po 14h i przyjeżdżałam na zajęcia rowerem, koleżanka na mnie wołała Dziecko Fitnessu ;) Teraz sama nie lepsza :D BTW muszę wreszcie naprawić te zwężające się komentarze ;)
Dziekuje za przyblizenie tej ksiazeczki z tyloma wspanialosciami. Wlasnie na nia czakam i juz sie ciesze, ze bede miec TAKIE CUDO!
Poważnie, udało się wygrać? Super! :) Gratuluję, mam nadzieję, że się spodoba :)
Tak!! W konkursie z Cukrem Krolewskim „Orzezwiajaca slodycz” i nie moge sie doczekac!
Tym większe gratki! :D
Ja ogólnie uwielbiam książki z przepisami, zwłaszcza ciast, zwłaszcza z pięknymi zdjęciami, ale tę Twoją to po prostu MUSZĘ!
:))) Żałuję, że nie mam worka egzemplarzy do podarowania :)