Mięciutkie drożdżówki ze śliwkami

17.12

Cześć i czołem! Obiecałam już dawno na facebooku nową notkę, i – jak to zwykle bywa u mnie z planowaniem – kalendarz nagle zaczął przerzucać po kilka kartek na raz. Ale jestem, przepraszająco puszczam do Was oko i rzutem na taśmę częstuję drożdżówkami na majówkę. A właściwie na każdą porę dnia i nocy, bo wyszły pyszne – puszyste, z kremowym, rozpływającym się serkiem i mięciutkimi po pieczeniu śliwkami. Z racji niekończącej się diety (za miesiąc plaża! rany, rany, rany, a dopiero były trzy miesiące, dwa miesiące, trzy kilo w tę, dwa w tamtą…) miałam tylko wziąć kontrolnego gryza i resztą poczęstować rodzinę, a skończyłam z dwiema drożdżówkami na sumieniu. Po prostu nie dało się inaczej. Mam nadzieję, że Wam zasmakują równie mocno, chyba że także macie w niedalekich planach plażowanie, a silna wola kuleje jak u mnie podczas zimy – wtedy co złego to nie ja ;) A zresztą, majówka! Bawcie się dobrze i po drożdżówce wskoczcie na rower, o!

17.217.14

Przepis na ciasto jest wynikową kilku znalezionych w sieci receptur i porad. Najbardziej przydała mi się notka Doroty i komentarze pod nią zamieszczone, dzięki nim nie biegałam po domu w panice z ręką upapraną rzadkim ciastem :) Nie bójcie się, wyjdzie nieco lejące, ale to nie powód do nerwów i dosypywania kilogramów mąki. W przepisie podałam widełki, ale zdajcie się proszę na własne wyczucie. Ja dałam radę, więc Wam tym bardziej się uda.

17.11

17.1

Składniki na 6 dużych drożdżówek:

✔ 15g świeżych drożdży
✔ 30g cukru
✔ 270-300g mąki pszennej
✔ 100ml ciepłego mleka
✔ 30g roztopionego masła
✔ 1 jajko
✔ szczypta soli

Kwadratową blaszkę o boku 22cm smarujemy masłem, wykładamy papierem do pieczenia.

Przygotowujemy zaczyn. Do miseczki z rozkruszonymi drożdżami wsypujemy łyżeczkę cukru, łyżkę mąki i zalewamy kilkoma łyżkami ciepłego, lecz nie gorącego mleka. Wszystkie składniki pochodzą z odmierzonych wcześniej porcji. Po rozmieszaniu zaczynu nakrywamy miskę ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na przynajmniej 15 minut.

Po upływie tego czasu dodajemy pozostałe składniki i zaczynamy wyrabiać ciasto. Mąkę dosypujemy stopniowo i zużywamy jej tylko tyle, ile potrzeba by masa przy dłuższym wyrabianiu zaczęła odklejać się od ścianek miski i formować w kulę. Nie martwcie się – może to zająć chwilę, a ciasto i tak będzie dość rzadkie. Przy wyrastaniu nieco zmieni konsystencję i łatwiej będzie potem z nim pracować. Nie przesadzajcie z mąką – drożdżówki z mniejszą jej ilością będą delikatniejsze. Wyrobione ciasto odstawiamy na godzinę w ciepłe miejsce, w misie nakrytej ściereczką.

17.9

Nadzienie:

✔ 200g serka mascarpone
✔ 25g cukru pudru
✔ 1 żółtko
✔ 2 duże śliwki

Serek mascarpone miksujemy z cukrem pudrem i żółtkiem, śliwki kroimy na połówki, a następnie w plasterki.

Stolnicę obsypujemy lekko mąką, wykładamy na nią wyrośnięte ciasto i krótko wyrabiamy. Wałkujemy w prostokąt dwa razy szerszy od formy, rozcinamy na pół wzdłuż krótszego boku i przekładamy na blaszkę tak, by zapełnić tylko jej połowę. Część ciasta ma wystawać poza brzeg formy – będziemy nią nakrywać pokryty nadzieniem spód drożdżówki. Zachowując odstęp od brzegów rozsmarowujemy niewiele mniej niż połowę serka, w trzech nie stykających się rzędach rozkładamy plasterki śliwek tak, by na siebie nachodziły. Smarujemy pozostałą odrobiną serka, nakrywamy luźnym ciastem sklejając brzegi. Dokładnie te same czynności powtarzamy w przypadku drugiej porcji ciasta. Miejsca wolne od śliwek dociskamy dłonią formując zarys sześciu drożdżówek. Nacinamy nożem zagłębienia. Blaszkę nakrywamy ściereczką, odstawiamy w ciepłe miejsce na pół godziny. Drożdżówki powinny się piec 25-30 minut w piekarniku rozgrzanym do 180°C, można wstawić je na półkę poniżej połowy wysokości piekarnika, żeby lepiej przypiec spód i nie zarumienić zbyt mocno wierzchu.

17.3

17.417.5

Dekoracja:

✔ 100g cukru pudru
✔ 25ml soku z cytryny
✔ 20g orzechów laskowych

Siekamy drobno orzechy laskowe, przygotowujemy lukier rozcierając łyżeczką w szklance cukier puder z sokiem z cytryny. Jeszcze gorące drożdżówki smarujemy lukrem i obsypujemy orzechami. Tadaaam :)

17.717.6

Drożdżówki możecie przygotować dzień przed pieczeniem i schować w formie nakrytej folią na noc do lodówki. Jeśli nie wyrosną, wystarczy przed wstawieniem do piekarnika zostawić je do ogrzania w temperaturze pokojowej.

17.1017.13

Smacznego!

17.8

Pizza Łasucha

Dobrych parę lat temu moja Mama zapoczątkowała weekendową tradycję pieczenia pizzy dla całej rodziny. Być może to miły skutek uboczny rokrocznych wizyt we Włoszech (dopóki Rodzice nie przekonali się, że jednak dwie godziny w samolocie to opcja ciut lepsza niż dwadzieścia godzin w samochodzie, nie było nawet sensu pytać „a gdzie w tym roku na wakacje?”), a może pomysł pojawił się zupełnie znienacka, fakt faktem że pizza przyjęła się u nas tak dobrze, że jeśli do niedzielnego wieczora nikt nie został wezwany do kuchni do pomocy przy obieraniu pieczarek, wpadaliśmy w malutką żałobę i zabieraliśmy się do robienia kanapek z tak entuzjastycznym nastawieniem, jakby naprawdę nie było już nic podlejszego do zjedzenia na tym łez padole. Pizzę bowiem zawsze bez wyjątku przygotowywała Mama. Zawsze, dopóki w ostatniego Sylwestra nie dostaliśmy TEGO przepisu.

W tym miejscu należą się wielkie podziękowania dla Asi i Pawła, którzy podzielili się przywiezionym wraz z włoską mąką przepisem na świetne ciasto i pokazali, jak wiele traciliśmy rzucając na wierzch jedynie parę standardowych dodatków. Asia, zwana dalej Łasuchem :), dała zielone światło niniejszej notce, za co jej jeszcze raz ślicznie dziękuję :)

Nasza domowa pizza wyglądała zazwyczaj tak: modyfikowane co jakiś czas ciasto, nieśmiertelny zestaw pieczarki, szynka, ser i może coś-tam jeszcze na wierzchu, ale bez szaleństw. No i u części domowników ketchup, żadna oliwa, tylko ketchup. Widać, że mamy w domu wybrednego niejadka (pozdrowienia, Brat!)? Oj, widać. Mimo to i tak było smacznie, a weekend kojarzył się z oczekiwaniem na popiskiwanie piekarnika. Od czasu pamiętnego Sylwestra, podczas którego nakarmiono mnie tak zacnie, że tuż przed północą zległam na posadzce w stanie błogiego przejedzenia nie za bardzo się przejmując czy dam radę się podnieść na fajerwerki, coweekendowa pizza prezentuje się mniej więcej tak:

3.1

Pozycja zdecydowanie dla tych, którzy nie przepadają za przesadnie puchatymi pizzami, którymi można się najeść po poskubaniu jednego kawałka, zanim przebiją się jakiekolwiek smaki. Ciasto jest średniej grubości, z przyjemnie chrupiącymi brzegami, ale nie twarde.

3.5

To co, do rzeczy?

Ciasto na dwie duże blachy:

✔ 500g mąki pszennej
✔ 10g soli
✔ 2 łyżki oliwy z oliwek
✔ 25g świeżych drożdży rozpuszczonych w niedużej ilości ciepłej wody
✔ do 300ml ciepłej wody

Do miski mogącej pomieścić dwukrotność składników przesiewamy mąkę wraz z solą. Dodajemy rozpuszczone drożdże i oliwę. Zaczynamy mieszać płynne składniki z mąką, dodając stopniowo wody. Absolutnie nie wlewamy całej wody na raz, mąka ma „humory” i najczęściej nie potrzebujemy całych 300ml. Wyczucie momentu w którym ciastu nie potrzeba więcej płynu nie jest trudne – mamy je wyrabiać ok. 10 minut, możemy więc działać bez pośpiechu. W tym czasie masa powinna uzyskać przyjemną w dotyku konsystencję, lekko klejącą się do palców, ale już zbierającą fragmenty ciasta z brzegów miski. Po uformowaniu nie klejącej się już kuli, miskę przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce. Po godzinie powinniśmy zastać wyrośniętego dwa razy potwora.

W czasie gdy ciasto będzie rosło, przygotowujemy…

Dodatki (do wyboru, do smaku, jeśli podałam ilość to dlatego, że wydaje mi się maksymalna):

✔ ok. 6 łyżek sosu pomidorowego
✔ oregano
✔ miseczka pieczarek
✔ mozzarella starta lub w plastrach
✔ szynka parmeńska lub szwarcwaldzka
✔ salami
✔ pół bakłażana
✔ 1/3 papryki czerwonej
✔ oliwki
✔ łyżka kaparów
✔ gruszka
✔ krążek sera pleśniowego
✔ pół torebki świeżego szpinaku, część do podsmażenia, niewielka część do dekoracji
✔ oliwa do podsmażenia bakłażana, papryki i szpinaku, oraz wysmarowania blach i skropienia pizzy

Dużo się dzieje, prawda? Ale nie ma strachu, nawet jeśli najdzie Was ochota na spróbowanie wszystkiego, to o ile nie będziecie dodawać składników pełnymi garściami, nie skończycie z rozmokłym plackiem pod gotowanymi warzywami. Mamy ciasta na dwie blachy, więc nic nie stoi na przeszkodzie przygotowania paru wersji smakowych. Osobiście unikam pieczarek jak ognia – po diecie i latach jadania pizzy z pieczarkami nastąpiło tzw. zmęczenie materiału, a i tak według mnie pizza z nimi jest zbyt mokra, podsypuję więc nimi tylko części dla chętnych. Ale po kolei.

Co kroimy w plasterki bądź krążki? Obrane pieczarki wraz z nóżkami. Mozzarellę, jeśli wolimy taką od startej (sugeruję zostawienie paru plastrów do stopienia na wierzchu). Salami, oliwki, gruszkę i ser pleśniowy. Ten ostatni możemy także artystycznie porwać palcami ;) Paprykę kroimy na niewielkie kawałki. Kaparki trochę rozdrabniamy, jako że są dosyć słone i w za dużych dawkach ich smak za bardzo dominuje (pamiętajcie o soli w samym cieście). Na patelni grillowej podsmażamy na oliwie osobno: plastry bakłażana, paprykę, umyte liście szpinaku (do zredukowania).

Przygotowanie:

Rozgrzewamy piekarnik do maksymalnej temperatury, ustawiając program z dolną grzałką. Przygotowujemy dwie półki z kratą, zaczepiamy je najniżej jak możemy.

Po wyjęciu wyrośniętego ciasta z miski wyrabiamy je przez chwilę na lekko podsypanej mąką stolnicy. Dzielimy na dwie części, rozciągamy i wałkujemy na pożądany wymiar. Przekładamy na posmarowane cieniutką warstwą oliwy (można ją rozprowadzić ręcznikiem papierowym, ma być naprawdę odrobina! inaczej ciasto będzie się ślizgać) blachy. Pędzelkiem rozsmarowujemy cienką warstwę sosu pomidorowego, obsypujemy oregano. Wykładamy pieczarki (nie za grubo, pamiętajcie o wilgoci), posypujemy mozzarellą. Rozkładamy plastry bakłażana, salami lub szynkę, obsypujemy pizzę oliwkami, kaparkami, kawałkami szpinaku i papryką. Rozkładamy plastry gruszki i przykrywamy je serem pleśniowym. Na bakłażanie, salami, szpinaku (czyli wszystkich składnikach, które mogą się zbyt mocno przypiec, po ludzku mówiąc – przypalić w piekarniku) układamy pozostałe fragmenty mozzarelli.

 Asia i Paweł zalecają pieczenie każdej pizzy osobno na najniższej półce (lub w idealnych okolicznościach przyrody – na kamieniu) w 300°C przez 10 minut. Ja przez ograniczenia mojego piekarnika i wyglądające z salonu głodne buzie piekę obie pizze na raz, w temperaturze 250°C. Po 7 minutach zamieniam blachy miejscami i piekę przez kolejne 7 minut.

Gotowe pizze można obsypać świeżymi liśćmi szpinaku bądź rukolą, skropić do smaku oliwą. Ketchup zabroniony ;) Smacznego!

3.43.3

3.2