Witajcie! Nie planowałam tej notki. Spontan to chyba najlepsza recepta na to, by w ferworze pracy cokolwiek mogło się tu pojawić. Pierniczki, które widzicie, były tematem tutorialu video dla osób, które nie lubią, lub nie mają już czasu na lepkie i misterne zabawy lukrem. A że ich wykonanie jest szybkie i dziecinnie proste, załapałam się jeszcze na resztki światła i chwyciłam za aparat! To taka niespodzianka zarówno dla Was, jak i dla mnie. A przy tym podziękowanie, bo to co się dzieje w statystykach w ostatnich dniach to czyste szaleństwo – w weekend tak zaciekle lukrowaliście, przeglądaliście przepisy na świąteczne babeczki i piernik bezglutenowy, że mój hosting nie zdzierżył i wziął się był zbuntował. Jestem w miłym szoku :) I mam cichą nadzieję, że może i te ciasteczka w nadchodzącym roku wywołają podobną rewolucję.
Bardzo chciałam zrobić sesję w ciemnych klimatach. Ostatnio mi ich nie brakuje, bo oprócz marmurkowych prac dla Ani mam w tej chwili na tapecie książkę, o której będę mogła powiedzieć Wam dopiero wiosną. Ale drewno poszło w ruch! I to nie byle jakie :) Mała uwaga – nie będzie tu reklamy, ani tzw. lokowania produktu, a szczere polecenie prosto z serducha. Blat i deseczka, które tu widzicie, wyszły spod rąk ogromnych pasjonatów i przesympatycznych ludzi, z którymi od pierwszego spotkania mogę paplać godzinami. Marlena i Dominik tworzą rzeczy absolutnie przepiękne, wykonane z niebywałą dbałością o jakość i szczegóły. Mam to szczęście, że mieszkają w Krakowie i zasilają ostatnio moje studio swoimi cudnymi wyrobami :) Wiecie, jak fotograf może się cieszyć z kawałka dobrego drewna? Hmm, nawet nie wiem do czego to porównać, bo takiej radochy nie miałam nawet z najfajniejszych butów treningowych (kto by tam szpilki…). Rzućcie okiem na pozostałe cuda, które pokazują na swojej stronie i facebooku NORdsgn.
Pierniczki (u mnie ok. 24 szt., różnej wielkości):
✔ 500g jasnej mąki żytniej (typ 720)
✔ 80g cukru pudru
✔ 100g miękkiego masła
✔ 200g dobrej jakości miodu*
✔ 1 jajko
✔ 3 łyżki przyprawy piernikowej
✔ 1 łyżeczka sody oczyszczonej
✔ 1 łyżeczka proszku do pieczenia
✔ czerwony barwnik spożywczy
Wszystkie składniki z wyjątkiem czerwonego barwnika zagniatamy na jednolite ciasto. Można to zrobić ręcznie (masa będzie bardziej elastyczna niż klejąca) lub z pomocą robota kuchennego. Gotowe formujemy w kulę, zawijamy w folię spożywczą, spłaszczamy i chowamy do lodówki na 30 minut. Chłodne ciasto dzielimy na dwie równe części, jedną z nich zagniatamy z barwnikiem. Najlepiej dodawać go stopniowo, bo w nadmiarze podczas pieczenia może nabrać koloru sugerującego przypalenie ;)
Obie porcje ciasta wałkujemy na oprószonej mąką stolnicy na grubość około 3-4 milimetrów. Grubsze pierniczki dłużej pozostaną miękkie, cieńsze będą mogły potrzebować zmiękczania przed Świętami. Wystarczy włożyć je do puszki wraz z ćwiartką jabłka.
Z obu mas wycinamy dokładnie te same kształty, w ich środkach mniejszymi foremkami wykrawamy kolejne ciasteczka. Podmieniamy wnętrza tak, by każde większe ciacho miało w sobie ciasteczko innego koloru. Lekko przyklepujemy krawędzie, by puzzle się skleiły. Przekładamy pierniczki na blaszkę wyłożoną pergaminem, wkładamy do lodówki na około 10 minut – chłodne lepiej utrzymają kształt podczas pieczenia.
Pierniczki pieczemy przez 7 minut w temperaturze 180°C. Przy wyjmowaniu z piekarnika powinny jeszcze lekko uginać się pod naciskiem palca.
* dobry miód ulega krystalizacji; by ułatwić sobie pracę, można go rozpuścić wstawiając słoik do gorącej wody
Smacznego!
Fajny przepis, prosty, udały się pierniczki! Super, że nie są zbyt słodkie.
Super, bardzo się cieszę! :) Mam nadzieję, że sprawią w Święta dużo radości :)
Staram się zawsze, żeby desery nie powalały słodkością i były zjadliwe dla każdego.