Witam w Nowym Roku! Tak, trochę mi zeszło z tym powitaniem, ale postanowiłam w styczniu dać sobie trochę luzu. Zeszły rok był bardzo intensywny (i chwała mu za to!) i musiałam trochę odsapnąć ograniczając pracę nad zleceniami do minimum. Ale już ruszam z nową energią, której całe szczęście mi nie brak i mam nadzieję, że nadrobię trochę fotograficznych zaległości.
A tymczasem… deser na ciepło! Kocham, uwielbiam, gdyby nie moje sumienie o cichym i cieniutkim głosiku mogłabym upiec całą blaszkę i nikomu się nie przyznać. Ciastka z płynną lawą, lądujące na talerzu prosto z pieca. Kawowe, z malinowo-mlecznoczekoladową niespodzianką w środku. Oblane kawowym karmelem, który chciałoby się jeść łyżeczką… Mam nadzieję, że brzmi zachęcająco!
Ciastka możecie przygotować też bez nadzienia – kostki mlecznej czekolady dodałam dla zwiększenia efektu i wzbogacenia słodyczy. Bez nich rezultat powinien również być… cóż, wylewny ;)
Syrop malinowy:
✔ 50g malin
✔ 25ml wody
✔ 15g cukru
✔ 1 łyżeczka soku z cytryny
Maliny (mogą być mrożone, jak zresztą widać na takie lodowe potworki byłam skazana) zalewamy wodą. Chwilę gotujemy aż puszczą sok, w trakcie rozgniatając owoce widelcem. Przecieramy całość przez sito, dodajemy cukier i sok z cytryny, gotujemy chwilę często mieszając, aż powstanie syrop.
Ciastka lava (4 szt.):
✔ 170g gorzkiej czekolady
✔ 115g miękkiego masła + odrobina do natłuszczenia ramekinów
✔ 2 łyżki syropu malinowego
✔ 1 łyżeczka espresso (proszku)
✔ 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
✔ 2 jajka
✔ 2 żółtka
✔ 50g drobnego cukru
✔ 20g mąki pszennej + odrobina do oprószenia ramekinów
✔ szczypta soli
✔ 8 kostek czekolady mlecznej
✔ 4 maliny
Ramekiny o średnicy około 8 centymetrów smarujemy masłem i oprószamy mąką, wytrząsamy jej nadmiar. Piekarnik rozgrzewamy do 220°C.
Gorzką czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej (czyli w żaroodpornym naczyniu ustawionym nad gotującą się wodą tak, by jego dno nie stykało się z wrzątkiem). Płynną zdejmujemy z kąpieli, dodajemy podzielone na kawałki masło, mieszamy do rozpuszczenia. Dodajemy syrop, kawę i ekstrakt.
Całe jajka i żółtka ubijamy na jasną masę. Dosypujemy cukier i sól. Miksujemy aż mieszanka zgęstnieje, następnie dolewamy przestudzoną czekoladę i mąkę. Delikatnie mieszamy ciasto łopatką aż do uzyskania jednolitej konsystencji.
Każdy z ramekinów napełniamy 2/3 porcji ciasta, na środku układamy po dwie kostki mlecznej czekolady i jedną malinę. Zakrywamy pozostałą masą. Ciastka powinny spędzić w piekarniku 8-10 minut, po tym czasie odstawiamy je na minutę, nakrywamy ramekiny odwróconymi talerzykami i ostrożnie obracamy uważając by się nie poparzyć i nie zafundować ciastku romansu z siłami grawitacji drzemiącymi przy podłodze.
Karmel kawowy:
✔ 100g drobnego cukru
✔ 150ml śmietanki kremówki 36%
✔ 1 łyżeczka espresso (proszku)
✔ 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
✔ szczypta soli
W czasie gdy ciastka się pieką, przygotowujemy kawowy karmel. Na dnie rondelka równą warstwą rozsypujemy cukier, podgrzewamy aż się rozpuści i nabierze jasnobursztynowej barwy. Ostrożnie (mikstura zacznie mocno bulgotać i może pryskać) dolewamy połowę przygotowanej śmietanki, mieszamy aż rozpuści się cukier, który zastygł w kontakcie z kremówką. Dodajemy pozostałą śmietankę, kawę, ekstrakt i sól. Podgrzewamy aż całość będzie miała jednolitą konsystencję. Mimo że pęka nam serce, pod żadnym pozorem nie próbujemy gorącego – jest naprawdę ciepły.
Dekoracja:
✔ cukier puder
✔ karmel kawowy
✔ 16 malin
Gotowe ciastka oprószamy cukrem pudrem, na wierzchu układamy po 3 malinki. Polewamy strużkami karmelu, wieńczymy dodatkową maliną. Tarąąą!
Smacznego!
Czy słyszysz moje baaardzo głośne westchnienie? Słyszysz…
Mam nadzieję, że było to tęskne westchnienie ;)
przecudowny przepis, przecudowne zdjęcia ! będę tu zaglądać, pozdrawiam serdecznie :)
Dzięki piękne, zapraszam :D
Obłędny deser :)
Dzięki :D
Mistrzostwo! :D
Dzięki Sosenek! :)
Nienawidzę Cię i Twoich lava też… jest mi smutno i będę piec i pewnie mi nie wyjdą i na pewno nie będą takie ładne i w ogóle… Dobrze, że czekolada leczy depresję :)
Zdjęcia piękne, babeczki wyglądają trochę jak namalowane… obłędne :)
Dzięki :D Mimo budzącego dreszcz początku komentarza, haha :D Wyjdą, wyjdą, a co mają nie wyjść! :)
Piękne zdjęcia. Sama kiedyś robiłam lava cakes, ale nie wyszły mi tak ładne jak Twoje ;)
Dziękuję :) Oj tam, na pewno były super – moje na ten przykład są dziurawe na boczkach ;)
Takie rzeczy powinny być zabronione :P Wygląda obłędnie! Bardzo ładne kadry ;) Pozdrawiam!
Haha, dziękuję! :D
Mniam musiały być pyszne!!
Przez grzeczność nie zaprzeczę ;)