Jogurtowo-bezowe deserki z musem z kiwi i truskawek

18.15

Witajcie :) Ja i mój Leń po długich bojach doszliśmy do kompromisu – będzie notka! Przez parę dni kapryśna panna Pogoda działała na rzecz pana Lenia, ale udało się wreszcie wyciągnąć słońce zza chmur, zakręcić podniebny prysznic i podbić temperaturę. Uff! Czyli co? Piknik chyba jak najbardziej na miejscu :) A jak piknik, to przecież powinno być lekko, łatwo, przyjemnie i tak, by nie pobrudzić sobie rączek. Krótko mówiąc dzisiejszy przepis do skomplikowanych nie należy, a do tego łatwo da się zapakować do słoiczka. Gdzie ów słoiczek powędruje – tu już miejsce na Waszą inwencję, z mojej strony mogę Wam tylko życzyć, żeby tam gdzie się wybieracie z koszykiem nie żyły zastępy mrówek gustujących w kiwi. Tudzież truskawkach. Tudzież bezach. Oj, może być ciężko, natuuura… ;) Choć patrząc na szlaki biegnące po blatach mojej kuchni dochodzę do wniosku, że natury te wyrachowane, drobne potworki wcale do szczęścia nie potrzebują…

18.17

18.1118.6

Przepołowiony, ale jednak doprawiony sokiem z cytryny (nie pomijajcie, wychodzi super!) przepis na bezy wygrzebałam u Doroty.

18.12

Bezy (25 sztuk):

✔ 2 białka
✔ szczypta soli
✔ 1 łyżeczka soku z cytryny
✔ 120g cukru pudru

Piekarnik nagrzewamy do 110°C, włączamy funkcję termoobiegu. Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia. Białka ubijamy wraz ze szczyptą soli na sztywno, dodajemy sok z cytryny i nadal miksujemy na najwyższej mocy miksera. Stopniowo, po łyżeczce, dodajemy cukier puder nie przerywając mieszania. Kiedy masa stanie się bardzo gęsta i sztywna, przekładamy ją do rękawa cukierniczego i wyciskamy na papier zachowując niewielkie dostępy.

Bezy będą piekły się przez godzinę, studzimy je w piekarniku przy lekko uchylonych drzwiczkach. Z zewnątrz powinny być chrupkie, w środku lekko ciągnące – ogromny plus, bo podczas wkruszania do deserków środek będzie sobie można ukradkiem zjeść ;) Ale ćśśś

18.118.2

Deserki (4 porcje w naczynkach o pojemności 300ml):

✔ 80g ciasteczek zbożowych lub maślanych
✔ 650g jogurtu greckiego
✔ 200g truskawek
✔ 4 owoce kiwi
✔ 2 łyżki cukru trzcinowego
✔ 2 łyżki soku z limonki

Ciasteczka drobno kruszymy, powstały piasek dzielimy równo między słoiczki, dociskamy do dna wąską szklanką. Swoje deserki robiłam z ciastkami zbożowymi, możecie równie dobrze użyć delikatniejszych, maślanych ciasteczek.

18.3

18.418.7

W osobnych miskach rozdrabniamy blenderem kiwi i truskawki, do każdej porcji owoców dodajemy po łyżce cukru i soku z limonki.

18.818.9

18.5

Do każdego słoiczka nakładamy kolejno: trzy łyżki jogurtu, rozkruszoną bezę, mus z kiwi, ponownie trzy łyżki jogurtu z rozkruszoną bezą, mus truskawkowy, jeszcze raz jogurt i dwie rozkruszone bezy. Każdą porcję dekorujemy całą bezą.

18.10

Słoiczki zakręcamy, chowamy do koszyka i wyruszamy hen, hen, z kocykiem i dobrą książką pod pachą. Rany, jakie to było męczące… ;)

18.16

18.13

18.14

Smacznego!

Mięciutkie drożdżówki ze śliwkami

17.12

Cześć i czołem! Obiecałam już dawno na facebooku nową notkę, i – jak to zwykle bywa u mnie z planowaniem – kalendarz nagle zaczął przerzucać po kilka kartek na raz. Ale jestem, przepraszająco puszczam do Was oko i rzutem na taśmę częstuję drożdżówkami na majówkę. A właściwie na każdą porę dnia i nocy, bo wyszły pyszne – puszyste, z kremowym, rozpływającym się serkiem i mięciutkimi po pieczeniu śliwkami. Z racji niekończącej się diety (za miesiąc plaża! rany, rany, rany, a dopiero były trzy miesiące, dwa miesiące, trzy kilo w tę, dwa w tamtą…) miałam tylko wziąć kontrolnego gryza i resztą poczęstować rodzinę, a skończyłam z dwiema drożdżówkami na sumieniu. Po prostu nie dało się inaczej. Mam nadzieję, że Wam zasmakują równie mocno, chyba że także macie w niedalekich planach plażowanie, a silna wola kuleje jak u mnie podczas zimy – wtedy co złego to nie ja ;) A zresztą, majówka! Bawcie się dobrze i po drożdżówce wskoczcie na rower, o!

17.217.14

Przepis na ciasto jest wynikową kilku znalezionych w sieci receptur i porad. Najbardziej przydała mi się notka Doroty i komentarze pod nią zamieszczone, dzięki nim nie biegałam po domu w panice z ręką upapraną rzadkim ciastem :) Nie bójcie się, wyjdzie nieco lejące, ale to nie powód do nerwów i dosypywania kilogramów mąki. W przepisie podałam widełki, ale zdajcie się proszę na własne wyczucie. Ja dałam radę, więc Wam tym bardziej się uda.

17.11

17.1

Składniki na 6 dużych drożdżówek:

✔ 15g świeżych drożdży
✔ 30g cukru
✔ 270-300g mąki pszennej
✔ 100ml ciepłego mleka
✔ 30g roztopionego masła
✔ 1 jajko
✔ szczypta soli

Kwadratową blaszkę o boku 22cm smarujemy masłem, wykładamy papierem do pieczenia.

Przygotowujemy zaczyn. Do miseczki z rozkruszonymi drożdżami wsypujemy łyżeczkę cukru, łyżkę mąki i zalewamy kilkoma łyżkami ciepłego, lecz nie gorącego mleka. Wszystkie składniki pochodzą z odmierzonych wcześniej porcji. Po rozmieszaniu zaczynu nakrywamy miskę ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na przynajmniej 15 minut.

Po upływie tego czasu dodajemy pozostałe składniki i zaczynamy wyrabiać ciasto. Mąkę dosypujemy stopniowo i zużywamy jej tylko tyle, ile potrzeba by masa przy dłuższym wyrabianiu zaczęła odklejać się od ścianek miski i formować w kulę. Nie martwcie się – może to zająć chwilę, a ciasto i tak będzie dość rzadkie. Przy wyrastaniu nieco zmieni konsystencję i łatwiej będzie potem z nim pracować. Nie przesadzajcie z mąką – drożdżówki z mniejszą jej ilością będą delikatniejsze. Wyrobione ciasto odstawiamy na godzinę w ciepłe miejsce, w misie nakrytej ściereczką.

17.9

Nadzienie:

✔ 200g serka mascarpone
✔ 25g cukru pudru
✔ 1 żółtko
✔ 2 duże śliwki

Serek mascarpone miksujemy z cukrem pudrem i żółtkiem, śliwki kroimy na połówki, a następnie w plasterki.

Stolnicę obsypujemy lekko mąką, wykładamy na nią wyrośnięte ciasto i krótko wyrabiamy. Wałkujemy w prostokąt dwa razy szerszy od formy, rozcinamy na pół wzdłuż krótszego boku i przekładamy na blaszkę tak, by zapełnić tylko jej połowę. Część ciasta ma wystawać poza brzeg formy – będziemy nią nakrywać pokryty nadzieniem spód drożdżówki. Zachowując odstęp od brzegów rozsmarowujemy niewiele mniej niż połowę serka, w trzech nie stykających się rzędach rozkładamy plasterki śliwek tak, by na siebie nachodziły. Smarujemy pozostałą odrobiną serka, nakrywamy luźnym ciastem sklejając brzegi. Dokładnie te same czynności powtarzamy w przypadku drugiej porcji ciasta. Miejsca wolne od śliwek dociskamy dłonią formując zarys sześciu drożdżówek. Nacinamy nożem zagłębienia. Blaszkę nakrywamy ściereczką, odstawiamy w ciepłe miejsce na pół godziny. Drożdżówki powinny się piec 25-30 minut w piekarniku rozgrzanym do 180°C, można wstawić je na półkę poniżej połowy wysokości piekarnika, żeby lepiej przypiec spód i nie zarumienić zbyt mocno wierzchu.

17.3

17.417.5

Dekoracja:

✔ 100g cukru pudru
✔ 25ml soku z cytryny
✔ 20g orzechów laskowych

Siekamy drobno orzechy laskowe, przygotowujemy lukier rozcierając łyżeczką w szklance cukier puder z sokiem z cytryny. Jeszcze gorące drożdżówki smarujemy lukrem i obsypujemy orzechami. Tadaaam :)

17.717.6

Drożdżówki możecie przygotować dzień przed pieczeniem i schować w formie nakrytej folią na noc do lodówki. Jeśli nie wyrosną, wystarczy przed wstawieniem do piekarnika zostawić je do ogrzania w temperaturze pokojowej.

17.1017.13

Smacznego!

17.8

Budyniocurd cytrynowy

16.1

Powitawszy! Jak się macie? Wiosna wreszcie rozwija skrzydła, co niezmiernie cieszy mnie i moje od pół roku wiecznie przemarznięte jestestwo. Pierwsza tarasowa sesja w tym roku już za mną, efekty w nadchodzącym tygodniu. Wszystko fruwało, spadało, psiaki szalały, parasol robił wycieczki do ogrodu sąsiadów, ale dla takiej ilości naturalnego światła było warto. A tymczasem mam dla Was cytrynowe orzeźwienie sprzed paru tygodni :) Wybaczcie poślizgi, ostatnio trochę się działo i dopiero zaczynam odsypiać i mieć jako-takie perspektywy wolnych weekendów (na wszelki wypadek muszę odpukać w niemalowane i przepuścić Bogu ducha winnego czarnego kota pod drabiną, czy jakoś tak).

16.5

16.416.6

Tym razem zdjęcia robiłam dosłownie kilkanaście minut przy okazji, w totalnej zimowej frustracji brakiem słońca, do tego wieczorową porą wymuszającą użycie lampy (jak na początku uwielbiałam fotografować z lampą studyjną, tak teraz uważam to za dopust boży, choć robiąc zdjęcia w świetle dziennym równie mocno klnę na statyw z wyrobioną stopką ;) ). Jednak jestem całkiem zadowolona i naprawdę mocno ze sobą walczyłam, żeby mimo podobieństwa nie wrzucać każdego kadru po kolei.

16.7

16.10

Nie będę Was dalej zamęczać, bo przepis totalnie zginie między akapitami – jest bardzo szybki i dziecinnie prosty, jedyny ból to konieczność odstawienia deserku do schłodzenia. Pochodzi z tej strony, zmniejszyłam tylko nieznacznie ilość skrobi – w oryginale była lekko wyczuwalna w smaku.

16.416.6

Składniki na 6 małych porcji:

✔ 150g cukru
✔ 20g skrobi kukurydzianej
✔ 590ml mleka
✔ 3 żółtka
✔ 2 łyżki startej skórki z cytryny
✔ szczypta soli
✔ 120ml soku cytrynowego
✔ 30g masła w temperaturze pokojowej

W rondelku mieszamy cukier ze skrobią. Zalewamy mlekiem, dodajemy lekko ubite żółtka, skórkę z cytryny i sól, ubijamy trzepaczką. Ciągle mieszając podgrzewamy na średnim ogniu do zgęstnienia, po zdjęciu z palnika dodajemy sok i pokrojone masło, łączymy składniki.

Gotowy deserek przecieramy przez sitko i odstawiamy do ostygnięcia w temperaturze pokojowej. Chłodzimy w lodówce przynajmniej 3 godziny, pod przykryciem. Nie opatulajcie ciasno naczynek folią spożywczą, żeby nie skończyć z budyniem zroszonym kroplami wody.

16.9

Dekoracja:

✔ 150ml śmietanki kremówki 36%
✔ 1 łyżka cukru pudru
✔ 6 malin

Bardzo zimną śmietankę (można ją wcześniej wstawić na 15 min. do zamrażalnika) ubijamy zaczynając od miksowania na niskich obrotach. Gdy śmietanka się spieni zwiększamy moc do maksimum. Dodajemy cukier puder, miksujemy. Przekładamy do rękawa cukierniczego i po kilkunastu minutach chłodzenia w lodówce wyciskamy na wierzch deserków. Dekorujemy malinami.

16.316.8

Smacznego!

16.2

Muffiny bananowe z malinami, orzechami i pyszną kruszonką

15.6

Jakiś czas temu dzięki bananowemu torcikowi z karmelem udało mi się wygrać zacnej wartości voucher na zakupy produktów Wiltona. Padło między innymi na formę do jumbo muffinów, która marzyła mi się od dłuższego czasu :) I jak to bywa z rzeczami wymarzonymi, ciągle jakoś nie składało się by wreszcie załadować ją do piekarnika. W międzyczasie chwyciłam po drugą z wygranych blaszek i po prostu zdębiałam. Wyobraźcie sobie – fantazyjna forma z gniazdami w kształcie nadgryzionych lodów na patyku, śliczne, kształtne mrożone owoce leśne, fajny pomysł na dekorację. Miksujecie przebierając kopytkami, wykładacie ciasto do formy, biegniecie w podskokach do piekarnika i nagle zonk. Ten, kto by się spodziewał, że blacha w żadnym kierunku nie zmieści się do piekarnika, może sobie dopisać 100 punktów do doświadczenia. Oniemiałam i mimo wszystko upiekłam te ciastka, ale przewieszając formę z jednego skosu na drugi co parę minut… Wyszedł zakalec, ale przynajmniej pyszny :) Sęk w tym, że żaden jasnowidz by się tam kształtu lodów nie dopatrzył.

15.9

15.515.11

Ale do rzeczy. Druga forma spisała się znakomicie. Oczywiście znowu pierwotny plan przeszedł do nazaśków, bo miała zostać ochrzczona muffinami z suszonymi pomidorami i fikuśnymi przyprawami, które również dostałam w ramach nagrody. Jestem mistrzem planowania i totalnym lamerem jeśli chodzi o wdrażanie zamierzeń w życie. Poszłam w słodkie, ale nie martwcie się, nie przeraźliwie słodkie :) Muffiny są bardzo sycące, wyraźnie czuć banany, orzechy włoskie, maliny trafiają się w ramach miłej niespodzianki – nie chciałam by zdominowały smak. Pierwszy gryz chrupie aż miło, kruszonka jest słodsza od reszty i przyjemnie przełamuje się nad mięciutkim, wilgotnym ciastem. Jeśli macie formę jumbo – jeden muffin i leżycie uchachani brzuszkiem do góry. Jeśli nie, nic nie stoi na przeszkodzie by je upiec w cupcake’owym rozmiarze, albo w formie z IKEA z której wychodzą wąskie grzybki. Ilekroć w niej piekę, zawsze pojawia się jakiś designerski element zaskoczenia ;) Ja co prawda z racji konieczności podporządkowania się światłu dziennemu jadłam je na podwieczorek, ale myślę że idealne by były na śniadanie. Pora nie przeszkodziła mi w dodaniu łyżki serka homogenizowanego z kapką dżemu malinowego – idealnie pasują :) Mam nadzieję, że będzie Wam smakowało.

15.8

Kruszonka:

✔ 45g masła w temperaturze pokojowej
✔ 40g orzechów włoskich
✔ 65g cukru trzcinowego
✔ 60g mąki pszennej

Na początku przygotowujemy kruszonkę. Orzechy drobno siekamy, wszystkie składniki mieszamy skubiąc palcami, ale nie ucierając ich dokładnie na jednolitą masę. Kruszonka nie będzie sypka, ale jeśli zbyt mocno będzie kleić się do palców można dodać odrobinę mąki. Odstawiamy ją do lodówki i bierzemy się za przygotowanie ciasta.

15.115.3

Ciasto na 6 jumbo muffinów / 12 standardowych:

✔ 2 dojrzałe banany
✔ 80g orzechów włoskich
✔ 100g malin
✔ 150g mąki pszennej + odrobina do oprószenia malin
✔ 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
✔ 1/3 łyżeczki soli
✔ 60g masła w temperaturze pokojowej
✔ 130g cukru trzcinowego
✔ 2 jajka
✔ 120ml śmietany 12%
✔ 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
✔ 50g otrąb owsianych

Banany kroimy w plasterki, w małej miseczce rozgniatamy je na purée widelcem lub tłuczkiem do ziemniaków. Orzechy drobno siekamy, maliny delikatnie obtaczamy w niewielkiej ilości mąki. W małym naczyniu mieszamy mąkę, proszek do pieczenia i sól.

W misce, która pomieści wszystkie składniki, ubijamy pokrojone w kostkę masło z cukrem. Dodajemy po jednym jajku, cały czas mieszając na średnich obrotach miksera. Dolewamy śmietanę i ekstrakt z wanilii, miksujemy. Do masy dosypujemy mieszankę mąki, proszku do pieczenia i soli, delikatnie mieszamy całość łopatką. Dodajemy purée z bananów, orzechy i otręby, po połączeniu składników wrzucamy do ciasta maliny i jeszcze raz krótko i ostrożnie mieszamy, by za mocno nie rozgnieść owoców.

Muffiny pieczemy w formie z 6 dużymi gniazdami lub 12 standardowych rozmiarów. Blaszki wykładamy papilotkami, w przypadku dużych ciastek potrzebne będą tulipany. Możecie je zrobić sami, wystarczy że z papieru do pieczenia wytniecie kwadraty o boku około 15 centymetrów i wciśniecie je szklanką do gniazda na muffinkę.

Masę nakładamy do formy, bardzo pomocna w dzieleniu ciasta na porcje jest lekko natłuszczona, duża gałkownica do lodów. Każde gniazdko formy jumbo potrzebowało dwóch machnięć gałkownicy. Wierzch każdej muffinki zakrywamy szczelnie fragmentami kruszonki. Wstawiamy do rozgrzanego do 190°C piekarnika na 30-35 minut lub 25-30 minut w przypadku małych ciastek, gotowość do wyjęcia sprawdzamy patyczkiem. Studzimy na kratce, jak najbardziej można pałaszować jeszcze ciepłe :)

15.2

15.415.7

Smacznego!

15.10

Pudding ryżowy z jabłkami w karmelu

13.14

Cześć, czołem, ja żyję! :) A tak zupełnie na serio – strasznie Was przepraszam za przestój, w fazie reanimacji bloga jestem od grudnia, ale ciągle czasu albo sił brak. Z jednej strony to dobrze, bo rozkręca się to, po co bloga w ogóle założyłam, a z drugiej… czemu doba nie ma 48 godzin? Gdzie słońce? Gdzie wiosna? Mam nadzieję, że nie macie mi za złe (ahoj! niedobitki, które jeszcze mają mnie w linkach! ;) ), ponieważ zamierzam w zupełnie przypadkowej kolejności publikować zdjęcia, które mają już swoje, ekhm, całe szczęście jeszcze nie mogę powiedzieć „lata”, oraz te aktualne, którymi zajmuję się na bieżąco. Także przez jakiś czas będzie ciut wyboiście, po ludzku mówiąc – raz zdjęcia będą lepsze, raz gorsze (gdzie słońce pytam się znów?), ale wszystkie to moje kochane, cyfrowe dzieciaczki, które chcę wypuścić w świat, a nie przetrzymać w zapomnieniu.

13.1013.11

13.413.17

Przechodząc do rzeczy :) Dzisiaj jeden z deserów, za które jestem w stanie dać się pokroić. Dotąd w stresowych momentach seriami jadałam sklepową wersję, która smakowała mi równie mocno, jak nie podobała mi się jej lista składników. Aromaty? Fuj. Konserwanty? Fuj, nie wiem czy nie bardziej. Jajka w proszku? No proooszę producenta. Chyba jednak lepiej wygospodarować niecałą godzinkę i przytulić do serducha gar obłędnie pachnącego puddingu, którego skład znamy od A-Z. A co więcej, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby kombinować z dodatkami – wariacji jest tyle, ile gustów, Waszych ulubionych owoców, czy słodkich sosów. Ja zabrałam się za wersję z jabłkami w moim ulubionym karmelu, z dodatkiem cynamonu i migdałów. Bardzo polecam pałaszowanie na ciepło, kiedy jeszcze wszystkie aromaty atakują zmysły. Na zimno też jest bardzo dobrze, tylko czy coś Wam jeszcze zostanie do chłodzenia…? ;)

13.113.3

13.12

13.213.19

Pudding na 4 porcje:

✔ 140g krótkoziarnistego ryżu arborio
✔ 500ml mleka 3,2%
✔ 60g cukru
✔ laska wanilii
✔ szczypta soli
✔ 10g masła

Wsypujemy ryż do garnka, zalewamy wodą i doprowadzamy do wrzenia. Po 5 minutach gotowania dokładnie odcedzamy, w kolejnym garnku zalewamy ryż mlekiem i podgrzewamy. Dodajemy sól i jedną łyżkę cukru – reszta będzie nam potrzebna na samym końcu, do doprawienia do smaku :) Gdy mleko się zagotuje, zmniejszamy ogień do minimum, zakładamy pokrywkę pozostawiając mały prześwit, regularnie mieszamy przez cały, ale to cały czas podgrzewania, czyli 30-35 minut. Nic nie może się przykleić, ani „zakożuszyć” ;)

Na samym początku gotowania rozcinamy wzdłuż laskę wanilii, nożem usuwamy ziarenka. Do ryżu dodajemy zarówno nasionka, jak i pozostałą skórkę. Tę drugą wyłowimy, gdy pudding będzie gotowy :)

Po około 30 minutach czułego mieszania puddingu, kiedy ryż wchłonie już praktycznie całe mleko, zdejmujemy garnek z ognia i dodajemy masło oraz część pozostałego cukru. Delikatnie mieszamy sprawdzając smak i w razie potrzeby stopniowo dosładzając pudding. Czas na dodatki.

13.513.6

13.8

Jabłka w karmelu:

✔ 90g drobnego cukru
✔ 140ml śmietanki kremówki 36%
✔ szczypta soli
✔ 1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
✔ 2 nieduże, słodkie jabłka
✔ 2/3 łyżeczki cynamonu
✔ 30g kruszonych płatków migdałowych

Sos przygotowujemy w trakcie gotowania ryżu – mówiłam już, że pudding na ciepło jest och-ach? ;)

Do rondelka wsypujemy drobny cukier i wyrównujemy jego poziom, tak żeby mógł równomiernie topić się gdy będziemy podgrzewać go na średnim ogniu. Kiedy tylko cukier zacznie zmieniać konsystencję, powoli mieszamy go by się nie przypalił. Jeśli zacznie brązowieć, szybko zmniejszamy płomień, natomiast jeśli topi się zbyt wolno, mieszamy go jeszcze rzadziej pilnując, żeby zbyt mocno nie ściemniał. Kiedy osiągnie bursztynowy kolor i w pełni płynną konsystencję, ostrożnie dodajemy połowę śmietanki, zaczynając szybko mieszać. Zajdzie dość gwałtowna reakcja, a część cukru w kontakcie z płynem zastygnie. Dodajemy resztę śmietanki, ekstrakt i szczyptę soli, znów wstawiamy rondelek nad średni płomień i powoli mieszamy do ponownego roztopienia cukru. Jabłka obieramy, kroimy w kostkę nie większą niż 5mm. Dodajemy je do rondelka z karmelem, przyprawiamy cynamonem, zasypujemy migdałami zostawiając niewielką ilość do dekoracji. Gotujemy na małym ogniu aż jabłka zmiękną, ale jeszcze nie rozpadną się.

13.713.9

Oświeciło mnie po fakcie, że dobrze by było migdały wcześniej uprażyć na patelni, jeśli macie ochotę – do dzieła! :)

Pudding dzielimy na cztery porcje, na każdą nakładamy kilka łyżek jabłek w karmelu, dekorujemy pozostałymi płatkami migdałowymi.

13.13

13.1613.18

Smacznego!

13.15